Joanna Włodarczyk

Joanna Włodarczyk

Radca prawny, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, wpisana na listę Okręgowej Izby Radców Prawnych w Krakowie.

Specjalizuje się w prawie cywilnym i rodzinnym, ze szczególnym uwzględnieniem spraw odszkodowawczych i rozwodów.

O zaufaniu słów kilka

Czy Klient powinien mieć bezgraniczne zaufanie do swojego pełnomocnika? A może lepiej stosować zasadę „ufaj, ale sprawdzaj”? Czy współpraca bez zaufania może być udana? O tym i o paru innych sprawach będzie dzisiejszy wpis.

Skąd ten temat?

Do napisania tego posta skłoniła mnie niedawna (i niestety nieprzyjemna) sytuacja z jednym z moich Klientów, który już po skończonej (korzystnym dla niego wyrokiem) sprawie rozwodowej zarzucił mi, że…. spiskowałam (!) z jego byłą żoną.

Jak się okazało, Klient miał na myśli mediacje z drugą stroną oraz jej pełnomocnikiem – w których to mediacjach sam oczywiście brał udział – i pomimo, że wcześniej się takim rozmowom nie sprzeciwiał, to finalnie był niezadowolony, że pewne sprawy udało się załatwić polubownie, a żona nie została na rozprawie, cyt. „dociśnięta” (głównie przeze mnie, a pewnie też przez Sąd).

Cóż… powyższy akapit to tak naprawdę kilka zagadnień, ale skupię się na moim zdaniem najważniejszym, a mianowicie – zaufaniu do pełnomocnika.

Czym właściwie ono jest i dlaczego jest takie ważne?

Zaufanie, czyli co?

Każdy z nas intuicyjnie czuje i wie, czym jest zaufanie, ale warto w tym wypadku odwołać się do pewnych definicji – bo one będą tu punktem wyjścia.

Zgodnie z Kodeksem Etyki Radcy Prawnego – stosunki pomiędzy radcą prawnym a klientem powinny być oparte na zaufaniu. Utrata zaufania może być podstawą wypowiedzenia pełnomocnictwa i rozwiązania umowy przez radcę prawnego.

Z kolei słownikowo zaufanie to:

  • przekonanie, że jakiejś osobie lub instytucji można ufać,
  • przekonanie, że czyjeś słowa, informacje itp. są prawdziwe,
  • przekonanie, że ktoś posiada jakieś umiejętności i potrafi je odpowiednio wykorzystać

  • – i wszystkie te trzy znaczenia pasują idealnie do stosunków między Klientem a pełnomocnikiem.

    Tyle kodeks i słownik, a jak pozakodeksowo i pozasłownikowo rozumiemy zaufanie?

    Oczywiście, zaufanie to kwestia subiektywna i nasza intuicja oraz odczucia są tu bardzo ważne. Zdarza się bowiem, że ktoś obiektywnie spełnia powyższe kryteria, a jednak mu nie ufamy i po prostu, potocznie – nie ma między nami chemii;)

    Nie bagatelizowałabym tego, bo od tego, czy ufamy pełnomocnikowi, w dużej mierze zależy udana współpraca, co z kolei może się przełożyć na realny wynik procesu.

    Jak zatem znaleźć i wybrać pełnomocnika, do którego będziemy mieć jako klienci pełne zaufanie?

    Pełnomocnik od zaraz?

    Po pierwsze – pamiętajmy, że w sprawach, w których czeka nas proces, pełnomocnik zazwyczaj będzie kimś, z kim spotkamy się pewnie więcej niż raz i możemy mieć z nim kontakt przez dłuższy czas.

    Miejmy też na uwadze to, że niektóre sprawy, w tym np. rozwodowe, dotykają naszych osobistych, często intymnych spraw i ważne jest, aby wybrać na pełnomocnika kogoś, komu naprawdę możemy zaufać.

    Wreszcie – ważne jest, aby był to faktycznie ktoś z doświadczeniem i wiedzą, bo przecież powierzamy mu najważniejsze dla nas sprawy, a zapadłe wyroki mogą wpłynąć na nasze życie na wiele kolejnych lat (jak choćby w kwestii alimentów czy kontaktów z dziećmi). Poświęćmy zatem chwilę na poszukiwania i nie wybierajmy kogoś przypadkowego.

    Jak zatem znaleźć zaufanego pełnomocnika?

    Po pierwsze – popytajmy znajomych. Jeśli ktoś miał podobną do naszej sprawę i był zadowolony ze współpracy z pełnomocnikiem, który mu ją prowadził, to na pewno warto wziąć to pod uwagę.

    Jeśli jednak nie mamy takiej możliwości lub nie chcemy pytać znajomych, poszukajmy na własną rękę – najłatwiej oczywiście zrobić to w Internecie.

    O ile jednak Internet jest kopalnią informacji, to pamiętajmy, że łatwo tutaj o oszustwa – dlatego zweryfikujmy w miarę możliwości osobę, z którą zamierzamy nawiązać współpracę.

    Przede wszystkim – postarajmy się ustalić, że dany prawnik jest faktycznie aktywnym procesowo pełnomocnikiem (a nie np. jedynie aktywnym blogerem;) – choć swoją drogą, treść wpisów na blogu też nam może nieco powiedzieć o czyimś doświadczeniu).

    Jak to zrobić? Najłatwiej po prostu sprawdzić, czy oprócz własnej strony internetowej, są gdzieś jakieś inne ślady jego działalności. Popatrzmy na opinie (choć tu też pamiętajmy, że zarówno te pozytywne, jak i negatywne, nie zawsze są w pełni miarodajne), sprawdźmy, czy dany radca lub adwokat udziela się gdzieś publicznie – może np. ma na koncie jakieś publikacje z dziedziny, którą się zajmuje, a może współpracuje z jakąś inną kancelarią bądź instytucją? Takie i podobne informacje bez problemu znajdziemy w Internecie, są one przydatne, bo mogą uwiarygodniać daną osobę i mówią więcej o jej doświadczeniu.

    Oczywiście, nie chcę przez to powiedzieć, że tylko prawnicy spełniający powyższe warunki są godni zaufania – ale takie dodatkowe informacje na pewno mogą być pomocne w wyborze.

    Następnie – spotkanie. Zaufajmy swojej intuicji i jeśli zachowanie, podejście itd. pełnomocnika nam nie odpowiada (nawet jeśli nie umiemy racjonalnie wyjaśnić, dlaczego – czasami tak bywa) – wybierzmy kogoś innego. Naprawdę, rynek usług prawniczych jest przeogromny, więc nie decydujmy się na współpracę z kimś, kto już na wstępie nie budzi naszego zaufania.

    Nie podejmujmy też decyzji pochopnie i nawet jeśli pierwsze spotkanie jest bardzo udane – odłóżmy na dzień tę decyzję. Wróćmy do domu, ochłońmy po spotkaniu, przemyślmy wszystko raz jeszcze i dopiero wtedy zdecydujmy.

    Zaufanie w praktyce

    No dobrze, powiedzmy, że mamy już wybranego zaufanego pełnomocnika – jak zatem w praktyce powinna wyglądać taka relacja i czego obie strony mogą od siebie oczekiwać?

    Po pierwsze – szczerości.

    Pełnomocnik zatem ma prawo oczekiwać, że Klient powie mu szczerze o swojej sytuacji, nie zatajając nawet niewygodnych dla siebie faktów (nic gorszego niż „niespodzianki” na rozprawie, których można by uniknąć, gdyby pełnomocnik miał pełną wiedzę).

    Klient natomiast ma prawo oczekiwać, że prawnik przedstawi mu szczerze możliwe scenariusze, zarówno pozytywne, jak i te mniej korzystne oraz zaproponuje i omówi z nim odpowiednią strategię procesową. Jej wybór należy do pełnomocnika jako profesjonalisty – ale oczywiście powinien być poprzedzony uzgodnieniem jej z Klientem i dokładnym wyjaśnieniem mu jej szczegółów.

    Po drugie, wszelkie działania pełnomocnika (jak i Klienta w danej sprawie) powinny być dla obu stron jawne.

    Pełnomocnik działa zawsze w ramach umocowania – i nie ma prawa zrobić czegoś bez wcześniejszego uzgodnienia z Klientem czy za jego plecami.

    Z kolei Klient powinien informować pełnomocnika w toku procesu o wszelkich zmianach w swojej sytuacji, które dotyczą danej sprawy.

    Bez zaufania – bez efektów

    Czy możliwa jest zatem współpraca bez zaufania?

    Przede wszystkim – nie ma ona najmniejszego sensu i jest mocno niekomfortowa, tak dla Klienta, jak i jego pełnomocnika.

    Warto też zacytować w tym miejscu orzeczenie, które wprost mówi, że w sytuacji braku zaufania taka współpraca nie powinna być kontynuowana:

    „Wzajemny stosunek klienta do adwokata oparty jest na zaufaniu. Gdy tego zaufania nie ma, adwokatowi w interesie klienta nie wolno prowadzić dalej sprawy” (Zob. Orzeczenie Wyższego Sądu Dyscyplinarnego z dnia 3 września 2011 r., WSD 9/11).

    Co jednak zrobić, jeśli co do zasady mamy zaufanie, ale jakieś aspekty współpracy nam nie odpowiadają i nie możemy się porozumieć?

    Przede wszystkim – szczerze porozmawiać. Tak klient, jak i pełnomocnik, powinni otwarcie zgłaszać swoje zastrzeżenia czy uwagi do modelu współpracy, bo tylko wtedy ma ona szanse być efektywna.

    A co w sytuacji, gdy straciliśmy zaufanie do pełnomocnika, a powodem były jego zaniedbania czy nierzetelność?

    Po pierwsze, w takim wypadku oczywiście należy rozważyć wypowiedzenie pełnomocnictwa, a po drugie, pamiętajmy, że tak radcowie, jak i adwokaci podlegają odpowiednim organom dyscyplinarnym, które czuwają nad poprawnością wykonywania zawodu przez pełnomocników i gdzie w razie potrzeby możemy się zgłosić.

    Happy end?

    Jak zakończyła się moja sprawa, o której wspomniałam na początku?

    Cóż – zyskałam wprawdzie temat wpisu na blog, ale nie jestem pewna, czy udało mi się przekonać Klienta, że mediacja była w tym wypadku naprawdę najlepszym rozwiązaniem, głównie z uwagi na małoletnie dzieci (szczęśliwie nie musiałam przekonywać go, że wyrok jest korzystny).

    Podsumowując – w procesie i w kancelarii jak w życiu, nie wszystkie związki są udane i kończą się happy endem. Proszę jednak absolutnie nie tracić wiary, że udana współpraca i happy endy SĄ możliwe – a pisałam o tym m.in. tutaj i stanowisko to niniejszym w pełni podtrzymuję 🙂

    Kontakt

    Kancelaria Radcy Prawnego Joanna Włodarczyk

    Al. Dembowskiego 9/76, 30-540 Kraków

    kancelaria@jwlodarczyk-radca.pl

    NIP: 6792770603

    REGON: 121184041

    + 48 604 217 780

    Ta strona używa plików cookies. Korzystając z naszej strony, wyrażają Państwo zgodę na ich zapisywanie w pamięci urządzenia końcowego. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w przeglądarce internetowej.