Radca prawny, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, wpisana na listę Okręgowej Izby Radców Prawnych w Krakowie.
Specjalizuje się w prawie cywilnym i rodzinnym, ze szczególnym uwzględnieniem spraw odszkodowawczych i rozwodów.
Rozprawa online, wirtualna – wreszcie mamy ją „w realu”.
Jak wygląda, jak się odbywa, jak się zachowywać, a czego na pewno nie robić – o tym będzie dzisiejszy wpis.
Od kiedy jest możliwe przeprowadzanie takich rozpraw?
Teoretycznie – już od dawna, przynajmniej w pewnym zakresie, bo przepisy procedury dawały Sądowi i stronom taką możliwość jeszcze przed pandemią (ale – tu istotna uwaga – konieczne było do tego przebywanie w budynku sądu – aby połączyć się online z innym sądem).
Faktem jest jednak, że rozprawy takie funkcjonowały wcześniej głównie na papierze, tj. jako martwy kodeksowy zapis. W praktyce było raczej jak z Yeti – każdy wiedział, że jest, ale nikt (lub prawie nikt) nie miał okazji w niej uczestniczyć.
Teraz, z oczywistych względów, sytuacja diametralnie się zmieniła i sądy coraz częściej wykorzystują tę możliwość – tzw. tarcze antykryzysowe wprowadziły przy tym możliwość uczestniczenia w nich poza budynkiem sądu, czyli np. w kancelarii lub w domu.
Kiedy zatem może być zorganizowana taka rozprawa?
W skrócie – kiedy Sąd i strony mają techniczne możliwości oraz zadeklarują chęć uczestnictwa w rozprawie zdalnej.
Sądowi trzeba przy tym wysłać (w piśmie lub mailowo) adres e-mail, na który następnie dostaniemy link do takiej rozprawy.
Instrukcję instalacji odpowiedniego, potrzebnego do tego programu, można znaleźć na stronie Sądu, dla zainteresowanych poniżej wklejam link (z SO w Krakowie, bo to w nim najczęściej bywam).
Pod linkiem tym znajduje się też „Zestaw dobrych praktyk uczestnika videokonferencji” oraz nr tel. do sądowej telefonicznej linii wsparcia (dla nieco atechnicznych obywateli:)).
Jak to wygląda, o czym należy pamiętać i na co szczególnie uważać?
Cóż – zasadniczo taka rozprawa jest „wygodna”, bowiem siedzimy przed ekranem swojego komputera (ew. w sali przystosowanej do wideokonferencji, jeśli takową dysponujemy) .
Musimy jednak pamiętać, że przy tego rodzaju posiedzeniach jesteśmy całkowicie zależni od sprzętu, warto więc zadbać, aby było nas dobrze widać i słychać.
Z tym pierwszym zazwyczaj nie ma problemu, często natomiast pojawiają się problemy z dźwiękiem (a trzeba pamiętać, że rozprawa taka – jak każda inna – musi się nagrać, więc ważne jest, abyśmy sprawdzili wcześniej, czy nasz sprzęt działa poprawnie, czy mamy dobre nagłośnienienie itp.).
Oczywiście, specyfiką tego typu rozpraw są zdarzające się czasami problemy techniczne – z których rzecz jasna wybawi nas informatyk:)
Jeśli akurat go mamy (jak Sąd) pod ręką – a jeśli nie, to jak wyżej: uczestniczyłam już w rozprawach, na których kolejno wszyscy domownicy próbowali ustalić: „gdzie to podgłośnić”, „co wcisnąć”, „czemu nie działa” itpitd.
Tak się jednak (przy odpowiednim przygotowaniu sprzętu) zdarza stosunkowo rzadko i nawet ja – nie będąc technologicznym orłem – daję radę.
Co oznacza, proszę Państwa, że to łatwe;)
Ale na pewno połączenie takie i sam sprzęt warto wcześniej przetestować, co zaoszczędzi nam później dodatkowego stresu związanego z tym, że „coś nie działa”.
Warto także zadbać, ażeby: pies nie szczekał w tle, pralka nie wirowała, kot nie zechciał przejść się po klawiaturze, a dziecko oglądało grzecznie bajkę zamiast oznajmiać głośno, że np. jest głodne.
Jak się ubrać, zachowywać, mówić na takiej rozprawie?
Generalnie: tak samo, jak na „zwykłej” rozprawie stacjonarnej, bo trzeba pamiętać, że – choć siedzimy przed ekranem komputera – stajemy właśnie przed Sądem, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
A propos samego stawania (bo teoretycznie powinniśmy stać, gdy Sąd do nas mówi lub gdy my mówimy do Sądu) – zasadą w tego typu rozprawach jest, że uczestnicy postępowania siedzą.
Jeśli jednak mamy wątpliwości, czy wstać, czy siedzieć, to po prostu zapytajmy – oczywistym jest, że rozprawy zdalne są dla wszystkich wciąż nowością, więc takie pytanie z pewnością nie zostanie źle odebrane.
Natomiast zasadą jest również, że stoimy przy ogłoszeniu wyroków – i tu nie spotkałam się z odstępstwami, sądy zresztą często same mówią, aby strony i pełnomocnicy w trakcie rozprawy siedzieli, a wstali podczas ogłaszania wyroku.
Strój?
Taki, jaki normalnie założylibyśmy do sądu.
Czyli pełnomocnicy w togach, a strony czy świadkowie – ubrane odpowiednio, klasyczna elegancja sprawdzi się zawsze najlepiej.
Stanowczo odradzam natomiast wersję „półelegancką”, czyli znaną chyba wszystkim z memów o konferencjach online…;)
Po pierwsze – to zdecydowanie godzi w powagę Sądu, a po drugie (patrząc już stricte praktycznie) – musimy pamiętać, że zawsze może zajść potrzeba wstania, sięgnięcia po jakiś dokument, a co za tym idzie – pokazania się „w pełnej krasie”. Toteż – kończąc już ten wątek – od pasa w dół również wyglądajmy elegancko:)
Czy po pandemii (bo chyba taki czas w końcu nastąpi?) powrócimy do tradycyjnych rozpraw na sali?
Cóż, myślę, że rozprawy online raczej z nami zostaną – choć formalnie są na razie rozwiązaniem przejściowym, w każdym razie w takiej formie, jak powyżej opisana, tj. z możliwością łączenia się z Sądem z dowolnego miejsca.
Czy to dobrze?
Odpowiem typowo prawniczo – to zależy;)
Na pewno nic nie zastąpi sali rozpraw i bezpośredniego kontaktu z Sądem, to jasne.
Z drugiej jednak strony – rozwiązanie takie z pewnością oszczędza czas, a niektórym być może też stres (choć ten akurat, uważam, działa mobilizująco – rozumiem jednak, że Klient może czuć większy komfort, siedząc przed komputerem niż na sali sądowej).
Jak będzie, pokaże czas – ale sądzę, że dobrze mieć wybór i możliwość uczestniczenia w takiej rozprawie, gdyby zaszła taka potrzeba.
W końcu – kto się nie rozwija, ten się zwija, jak mawiali (choć ciut inaczej) znani myśliciele i ja się z nimi w pełni zgadzam:)
Kancelaria Radcy Prawnego Joanna Włodarczyk
NIP: 6792770603
REGON: 121184041